Za siódmą ciszą
za spuszczeniem powiek
stoi dom.
Zamknęłam drzwi,
zaryglowałam okna,
aby nie wypłynęło morze,
aby nie wywaliło ścian
aby nie wyleciały korytarze szeptów.
Zamknęłam go na zawsze.
[...]
Była sobie raz dziewczynka, która mieszkała w wielkim mieście. Miała na imię Ewa.
Miasto było bardzo zniszczone. Wokół budowano jednak nowe domy i usuwano zewsząd gruz.
Pewnego razu, przechodząc obok opuszczonej kamienicy, Ewa zauważyła, że ktoś ją obserwuje.
Przez drzwi wpada do ciemnej kuchni słabe światło elektryczne. Pytam przez próg:
– „Dlaczego gosposia nie zaświeci?"
Chcę również zapytać – „Czy jest Adam?", ale spojrzenie mojej gosposi mówi, że go nie ma i że nie należy wszczynać rozmowy na ten temat.